Krystyna Prokopowicz

cze 2, 2016 w Sylwetki LGD

KrysiaZ panią Krysią Prokopowicz spotykam się w Gąsierzynie. Wita mnie i na dzień dobry proponuje przejście na „TY”.  Zapraszam do pracowni – mówi. Podążam za nią do ogrodu. Przed nami mały biały domek a w środku na półkach, na podłodze w każdym zakamarku, kąciku: anioły, szkatułki, skrzyneczki, stroiki, obrazki i różnej maści ozdoby. Wszystko przemawia do mnie feerią barw i różnorodnością faktur. Inny, magiczny kolorowy mikroświat. Jej świat.  Kiedy tak stoi otoczona swoimi „zabawkami” i opowiada, co zrobiła ostatnio a co jeszcze dziś zamierza zrobić mam wrażenie, że unosi się nad ziemią, taka uśmiechnięta, szczęśliwa.

Beata Brodzka: Krysiu, opowiedz mi jak zaczęła się Twoja przygoda z rękodziełem?

Krystyna Prokopowicz: Po zakończeniu pracy zawodowej i zmianie miejsca zamieszkania miałam sporo czasu na przemyślenia. Wtedy postanowiłam, że muszę coś zrobić. Wykorzystać czas, każdą chwilę. Przeprowadziłam sama ze sobą szczerą rozmowę. Na kartce zanotowałam, co potrafię i lubię robić a po drugiej stronie, co potrafię, ale nie lubię. Z tej wyliczanki wyszło mi, że rękodzieło to jest to, czym chcę się zająć. Od zawsze miałam zdolności manualne. Dla odświeżenia zapisywałam się na kursy plastyczne, żeby sobie przypomnieć, dotrzeć do moich pokładów twórczych. No i tak to się zaczęło. Musiałam być mobilna. Stanęłam przed kolejnym wyzwaniem. Zrobiłam prawo jazdy i od 5 lat jestem kierowcą. Gdzie tylko mogłam prowadziłam warsztaty. Gdybym miała jeszcze bardziej cofnąć się w czasie, to będzie to 1997 rok. Wtedy jeździłam takim „ Kulturalnym Autobusem” z Marysią Burzyńską. To był jej pomysł. Zaprosiła do tego autobusu kilku nauczycieli i rękodzielników, wśród nich i mnie. Jeździliśmy po wybranych miejscowościach powiatu goleniowskiego w różnymi warsztatami. Ostatnią stacją na trasie było Gąsierzyno. To mi imponowało, zachęciło do twórczego działania.

B.B. Kiedy opowiadasz o tym, co robisz, promieniejesz.  Miło się tego słucha.

K.P. To moja pasja, hobby. Tu nie chodzi tylko o pieniądze. To jest uzdrawiające również z tego powodu, że wciąż spotykam, poznaję nowych ludzi.  Kiedy zaczęłam przygodę z rękodziełem dotarłam do innych rękodzielników, jestem z nimi w kontakcie.  Zorganizowałam pierwsze „Święto Gęsi”. Taki fajny festyn, nazwa Gąsierzyno przecież dobrze się z tym ptakiem kojarzy. Prowadzę też kronikę, aby uwieczniać wszystkie cudowne chwile i wydarzenia z moim udziałem.

Krysia pokazuje mi opasłą księgę a w niej wycinki z gazet, artykuły, zdjęcia, wywiady. Wszystko chronologicznie i z pietyzmem poukładane strona po stronie. Taka mała historia Jej nowego życia.

B.B. Dla kogo robisz warsztaty?

Robię bardzo dużo warsztatów. Każdy, kto się zgłosi. Nie odmawiam. Sporo w ramach działań aktywizujących. Stowarzyszenie „ Szanse Bezdroży Gmin Powiatu Goleniowskiego” też zleca mi prowadzenie warsztatów.  Bardzo dobrze współpracuje mi się z kadrą stowarzyszenia. Zawsze mogę na nich liczyć.



B.B. Czego Ci życzyć na przyszłość?

Dużo zdrowia, żebym mogła realizować pomysły, których mam bez liku. Myślę o pracowni mobilnej z rękodzielnikami podróżującymi po miejscowościach naszego powiatu.

B.B. Wobec tego czekam na spełnienie pomysłów. Do zobaczenia na trasie.

Więcej wiadomości